Rok na Majorce - Anna Klara Majewska
Witajcie!!
Dzisiaj pora na recenzję książki, którą co prawda przeczytałam już jakiś czas temu, jednak jakoś nie miałam okazji jeszcze o niej wspomnieć. Jeśli jesteście ciekawi mojej opinii na temat powieści "Rok na Majorce", to serdecznie zapraszam na dzisiejszy post.
Dzisiaj pora na recenzję książki, którą co prawda przeczytałam już jakiś czas temu, jednak jakoś nie miałam okazji jeszcze o niej wspomnieć. Jeśli jesteście ciekawi mojej opinii na temat powieści "Rok na Majorce", to serdecznie zapraszam na dzisiejszy post.
Magda, atrakcyjna pani architekt musi zacząć wszystko od nowa. Po
rozwodzie z mężem i rozstaniu postanawia spakować swoje dotychczasowe
życie w kilka kartonów i wyprowadzić się z synem na idylliczną Majorkę. W
urokliwym domku uczy się żyć pod jednym dachem z jaszczurkami,
przyjaźnić z ekscentrycznym gejem i dobroduszną seksbombą z Czech i
próbuje znaleźć swoją drugą połówkę. W międzyczasie Magda staje się
przekonać tubylców, że sernik i makowiec to najlepsze specjały pod
majorkańskim słońcem, i co najtrudniejsze, raz na zawsze zerwać z manią
kupowania zbyt drogich butów.
Zanim ta książka wpadła w moje ręce, na jej piękną okładkę natknęłam się kilka razy w kobiecej prasie.
Zanim ta książka wpadła w moje ręce, na jej piękną okładkę natknęłam się kilka razy w kobiecej prasie.
Nie powiem, już sam Majorkański widok przedstawiony na niej spowodował, że naprawdę zapragnęłam przeczytać tą książkę. Przez jakiś czas zapomniałam o tej pozycji, jednak jak pewnego dnia wypatrzyłam ją jako dodatek do magazynu "Viva", stwierdziłam, że chyba czas przeczytać pozycję, której okładka tak bardzo mi się spodobała.
Do czytania zabrałam się pełna nadziei, licząc że książka naprawdę mnie wciągnie...
Niestety troszkę się na niej zawiodłam, a po dotarciu do ostatniej strony ze smutkiem stwierdziłam, że tak naprawdę z całej tej powieści najbardziej podobała mi się... okładka.
Książka sama w sobie nie jest zła. Napisana jest lekkim językiem, tak więc czyta się ją dość szybko i przyjemnie. Jak dla mnie jednak perypetie głównej bohaterki nie bardzo mnie porywają.
Niby coś się dzieje, jednak dla mnie troszkę wieje nudą.
Jak dla mnie jest to czytadło przy którym nie trzeba myśleć, a pomijając dwie, trzy strony i tak będziemy nadal wiedzieli o co chodzi.
Jest to na pewno książka idealna na wakacje, gdyż nie wymaga od nas zbędnego zagłębiania się w poczynania głównych bohaterów, a zarazem taka, od której spokojnie będziemy mogli się oderwać, nie spędzając całego urlopu na plaży z nosem w książce...
A Wy znacie tą pozycję?
Jeśli tak, to czekam na Wasze opinie...
Pozdrawiam
:)
pierwszy raz widzę ją na oczy
OdpowiedzUsuń_______________
a u mnie?
nowa zakładka - uroda, to znaczy?
nowy post:)
Tego tytułu nie miałam w rękach, ale przyznaję, że wszelkie "Ileś dni w Toskanii/Wenecji" czy wyprowadzki w Sudety robią czytelnikowi dobrze. Szczególnie jesienią i zimą :) Tylko jak widać po mojej wypowiedzi, nazwiska autorów tych przyjemnych czytadeł się zapomina.
OdpowiedzUsuńKsiążka zdecydowanie nie dla mnie... Nie lubię takich, nudzą mnie strasznie. :P
OdpowiedzUsuńMnie tez okładka kiedys oczarowała i kupiłam ją w prezencie.
OdpowiedzUsuńNie czytałam i chyba nie kupię jej za szybko :) bo to chyba coś w stylu Upoluj Greka, którą przeczytałam, ale zamęczyła mnie trochę nudą :)))
nie znam,ogólnie nie moje klimaty ale może fajnie by się ją czytało
OdpowiedzUsuńCzasami lubię czytać takie książki, żeby po prostu nie myśleć :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie można się oderwać od rzeczywistości :)
MSjournalistic.blogspot.com
ksiażki nie znam, lubię takie czytadła - tak jak piszesz-idealnie się sprawdzają na wakacjach
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, jak również o autorce. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki i raczej nie jest ona w moim guście.
OdpowiedzUsuńmam ochotę ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńNie znam pozycji, ale znam Majorkę więc mnie zachęciło. To chyba już dziś 3 blog literacki jaki odwiedzam. Właściwie to muszę częściej zaglądać na takie blogi...
OdpowiedzUsuńZapraszam ;)
UsuńCóż - znam ten ból, bo ostatnio też trafiłam na książkę co do której miałam spore oczekiwania i niestety się zawiodłam:(
OdpowiedzUsuńKupiłam tę książkę z Vivą i na pewno niebawem do niej zajrzę. Opinie są różne, więc muszę sama się przekonać.
OdpowiedzUsuńDokładnie, każdemu podoba się co innego, może Tobie akurat ta pozycja przypadnie do gustu ;)
UsuńDlatego boję się ładnych okładek. Często właśnie obawiam się, że to co na zdjęciu przerośnie treść.
OdpowiedzUsuńDokładnie, czasami piękna okładka nie daje gwarancji na ciekawą akcję ;)
UsuńZdarza się i tak. Szczerze mówiąc, idąc do księgarni patrzę na okładkę, jeśli do mnie przemówi czytam recenzję lub pierwszą stronę. Zazwyczaj to co wybiorę, to mi się podoba. :)
OdpowiedzUsuńNie znam, nie czytałam i raczej się nie skuszę, wolę bardziej wartką akcję :-)
OdpowiedzUsuńRównież nie znam tej pozycji. U mnie w kolejce (już tuż tuż) jest prezentowana przez Ciebie "Bóg nigdy nie mruga". Jak Ci się czytało?
OdpowiedzUsuńKsiążka "Bóg nigdy nie mruga" jest bardzo fajna. Można się z niej wyciągnąć wiele ciekawych wniosków. Jest to też taka pozycja do której się nie raz jeszcze z chęcią wróci ;)
UsuńHej. Przepraszam za spam, ale chce tylko napisać,że zaprosiłam Cię do zabawy :) udział nie jest obowiązkowy,ale chętnie poznam Twoje odpowiedzi :)
OdpowiedzUsuńhttp://dorazetblog.blogspot.com/2014/09/liebster-blog-award.html
Dziękuje bardzo za nominację, z miłą chęcią wezmę udział ;)
UsuńOkładka rzeczywiście bardzo ładna, ale nie słyszałam o tej książce nigdy :)
OdpowiedzUsuńuwalbiam takie książki ... szkoda ze jej małżeństwo nie ułożyło się ale perspektywa zaczęcia wszystkiego od nowa jest wspaniała !
OdpowiedzUsuń