Filmoteka
Witajcie!
Czas samoizolacji sprawia, że człowiek nadrabia zaległości kinowe czy też książkowe. Osobiście jestem wielką zwolenniczką seriali, a na co dzień króluje u mnie Netflix. Jednak ostatnio, korzystając z tego, że więcej czasu spędzam w domu, postanowiłam nadrobić zaległości filmowe. Na tapetę na początek wzięłam nasze rodzime produkcje. Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo lubię oglądać polskie filmy. Mimo iż zwykle jest to bardzo mało ambitne kino, to jakoś mnie do niego ciągnie, myślę, że dzieje się tak dlatego, że od kilkunastu lat mieszkam za granicą, i pewnie podświadomie ciągnie mnie trochę do Polski, więc fajnie jest się móc chociaż na chwilę zagłębić w historie, których akcja zwykle rozgrywa się na moim rodzinnym kraju, a aktorzy rozmawiają po polsku. Tak więc jeśli jesteście ciekawi co obejrzałam i jakie są moje opinie na temat poszczególnych filmów to zapraszam do zerknięcia poniżej.
Jak poślubić milionera? (2019)
„Jak
poślubić milionera” to komediowy przewodnik dla wszystkich, którzy marzą
o szczęśliwych związkach. Główni bohaterowie filmu zamiast czekać, aż
ślepy los ześle im upragnioną miłość, biorą sprawy w swoje ręce i
zapisują się na kurs gwarantujący znalezienie drugiej połówki.
Oczywiście, jeśli przy okazji okaże się, że wybranek serca jest
milionerem, nikt nie będzie przecież składać reklamacji. Czy faktycznie
istnieją sprawdzone metody uwodzenia, które działają na wszystkich
mężczyzn? Co można, a czego absolutnie nie wolno robić na pierwszej
randce? Jak znaleźć miłość i nie zepsuć wszystkiego w jeden dzień?
Jak każda kobieta lubię oglądać komedie romantyczne. Zwykle oglądam je sama, gdyż mój facet nie lubi tego typu typu produkcji, więc nawet go do tego nie zmuszam. Jak poślubić milionera?, to film lekki, przyjemny, taki do obejrzenia aby się zrelaksować. Nie jest to oczywiście kino najwyższych lotów, jednak mi ten film przypadł do gustu. Od, takie film przy którym można się wyluzować i nie trzeba za dużo myśleć. Romantyczki które lubię filmy z happy endem będę tym filmem zachwycone.
365 dni (2020)
Massimo
Torricelli, młody i przystojny szef sycylijskiej rodziny mafijnej po
zamachu, w którym ginie jego ojciec, jest zmuszony przejąć rządy. Laura
Biel jest dyrektorką sprzedaży w luksusowym hotelu. Odnosi sukcesy
zawodowe, ale w życiu prywatnym brakuje jej namiętności. Podejmuje
ostatnią próbę ratowania związku. Razem z partnerem i przyjaciółmi leci
na Sycylię. Laura nie spodziewa się, że na jej drodze stanie Massimo –
najniebezpieczniejszy mężczyzna na wyspie, który porwie ją, uwięzi i da
365 dni na… pokochanie go. „365 dni” to pierwszy polski erotyk. Film
powstał na podstawie bestsellerowej książki autorstwa Blanki Lipińskiej.
To nie kolejna komedia romantyczna, ale opowieść o pożądaniu i
pragnieniach.
Książa 365 dni swego czasu była wielkim bestsellerem. Mnie jakoś nie ciągnęło aby ją przeczytać. Pewnie dlatego, że miałam złe wspomnienia z mojego podejścia do przeczytania 50 twarzy Greya. Na fali popularności tej książki, postanowiłam sprawdzić cóż to za dzieło, i koniec końców był taki, że po około 50 stronach rzuciłam Greya w kąt. Przez to, że książka 365 dni często była porównywana z Grey'em, stwierdziłam, że jednak odpuszczę sobie tę lekturę. Kiedy natomiast wyszedł film doszłam do wniosku, że może warto sprawdzić cóż to za dzieło i przekonać się na własne oczy, czy to rzeczywiście kiepski erotyk, czy też coś więcej. Oczywiści na wiele nie liczyłam, i też niewiele dostałam, chociaż muszę przyznać, że film jest nawet dość dobrze nakręcony. Jednak cała historia ujęta w tym filmie, nie do końca do mnie przemawia. Wiadomo, sex, porachunki mafijne to coś, co zawsze dobrze się sprzedaje. I jak dla mnie właśnie taki był zamysł tej książki, na podstawie której powstał ten film. Wiadomo, sex jest zawsze pożądany przez ludzi. Jednak mimo tego wszystkiego, muszę stwierdzić, że film jest do obejrzenia, jednak nie wzbudził on we mnie jakiś większych czy głębszych odczuć. Na plus na pewno zasługuje rola Magdaleny Lamparskiej. Jest to postać drugoplanowa, która jak dla mnie najlepiej zagrała w tym filmie. Uważam zresztą, że jest to świetna aktorka z bardzo dużym potencjałem.
Mayday (2020)
Dwie żony to
nie zdrada? Janek (Piotr Adamczyk) prowadzi podwójne życie – jest mężem
Basi (Anna Dereszowska), z którą mieszka w Warszawie oraz… Marysi
(Weronika Książkiewicz), z którą dzieli piękny dom na obrzeżach stolicy.
Żadna z kobiet nie wie nic o istnieniu tej drugiej. Dzięki umiejętnemu
lawirowaniu między dwiema żonami wszystko jakoś się układa… do czasu,
kiedy pewnego dnia na głowę Janka spadną dodatkowe, pozamałżeńskie
kłopoty. Ryzyko, że któraś z jego ukochanych dowie się o podwójnym
związku wzrasta dramatycznie, a bohaterowi nie starcza już wymówek, aby
ukryć prawdę. Na szczęście z pomocą przychodzi mu znajomy Staszek (Adam
Woronowicz). Lawina zdarzeń, pomyłek i zwrotów akcji przerosną ich
wielokrotnie… a to dopiero początek. Każde wymyślone na poczekaniu
męskie kłamstewko będzie miało kolosalne skutki!
Polskie komedie mają to do siebie, że zwykle nie są w ogóle śmieszne. Z tą jednak było inaczej. Muszę przyznać, że naprawdę super się bawiłam oglądając film Mayday. Fajne dialogi, kilka zabawnych momentów, ogólnie rzecz biorąc zabawny, przyjemny film, który mimo iż opowiada banalną historię, to jest ona jednak warta uwagi. Zwykle polskie komedie w ogóle mnie nie śmieszą, tutaj było jednak inaczej, naprawdę kilka razy szczerze się uśmiałam oglądając ten film. Tak więc jak ktoś lubi lekkie komedie, to serdecznie polecam mu tą produkcję.
Futro z misia (2019)
Boss
podhalańskiej mafii, o wiele mówiącej ksywie Nerwowy (Olaf Lubaszenko),
jest wściekły. To akurat w jego przypadku normalne, bo facet z natury
nie jest oazą spokoju, ale tym razem ma naprawdę dobry powód. Jego
ludzie podczas brawurowej akcji ukradli z komisariatu w Tczewie 120
kilogramów ziołowej herbatki. Po cholerę gangsterom ziołowa herbatka? No
właśnie. W policyjnym magazynie miała być marihuana, ale ktoś ubiegł
zakopiańskich zakapiorów i zwiał z towarem. Całej sprawie bacznie
przyglądają się agenci Dzik (Cezary Pazura) i Żubr (Artur Dziurman) z
CBŚ, którzy podejrzewają przekręt na wojewódzką skalę. Tymczasem na
Pomorzu ktoś handluje doskonałej jakości „trawką”…
Po obejrzeniu filmu Mayday stwierdziłam, że może warto pójść za ciosem i obejrzeć kolejną polska komedie. Niestety Futro z misia okazało się totalną porażką. Powiem Wam, że ledwo przebrnęłam przez tą szmirę. Momentów śmiesznych w tym filmie nie zauważyłam, gra aktorska także była na bardzo niskim poziomie, że o dialogach i całej historii zawartej w tym filmie nie wspomnę. Nie dziwię się, że ten film zgarnął nagrodę Wielkiego węża 2020, czyli został uznany za najgorszy polski film. W pełni zgadzam się z tym werdyktem. Jak dla mnie szkoda czasu na jego oglądanie.
I tak oto przedstawiają się filmy, które ostatnio udało mi się obejrzeć. Jak pewnie zdążyliście zauważyć, nie są to jakieś wybitne dzieła, skłaniające do refleksji czy też myślenia. Jednak sytuacja na świecie wygląda tak, że człowiek ma ochotę oderwać się od tego wszystkiego, oglądając coś co poprawi mu humor czy też pozwoli zapomnieć, że wokół nas szaleje wirus który zabija ludzi. A takie lekkie produkcje, głównie komedie, najlepiej nadają się do takiego oderwania od otaczającego nas świata.
Po obejrzeniu filmu Mayday stwierdziłam, że może warto pójść za ciosem i obejrzeć kolejną polska komedie. Niestety Futro z misia okazało się totalną porażką. Powiem Wam, że ledwo przebrnęłam przez tą szmirę. Momentów śmiesznych w tym filmie nie zauważyłam, gra aktorska także była na bardzo niskim poziomie, że o dialogach i całej historii zawartej w tym filmie nie wspomnę. Nie dziwię się, że ten film zgarnął nagrodę Wielkiego węża 2020, czyli został uznany za najgorszy polski film. W pełni zgadzam się z tym werdyktem. Jak dla mnie szkoda czasu na jego oglądanie.
I tak oto przedstawiają się filmy, które ostatnio udało mi się obejrzeć. Jak pewnie zdążyliście zauważyć, nie są to jakieś wybitne dzieła, skłaniające do refleksji czy też myślenia. Jednak sytuacja na świecie wygląda tak, że człowiek ma ochotę oderwać się od tego wszystkiego, oglądając coś co poprawi mu humor czy też pozwoli zapomnieć, że wokół nas szaleje wirus który zabija ludzi. A takie lekkie produkcje, głównie komedie, najlepiej nadają się do takiego oderwania od otaczającego nas świata.
A Wy jak sobie wypełniacie czas na samoizolacji? Czytacie, oglądacie filmy, seriale, czy też coś innego Was zajmuje? Dajcie znać.
Pozdrawiam.
:)
365 dni muszę obejrzeć. Jestem bardzo ciekawa tego filmu.
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam powyżej, nie jest to najambitniejsze kino, jednak obejrzeć można :)
UsuńNie znam zadnego :) dzisiaj ogladalam The Breakfast Club i The Thing :)
OdpowiedzUsuńJa aktualnie oglądam serial Grace i Frankie ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNiestety z mezem wybralismy sie na Futro z misia do kina, najgorszy film z życiu jaki oglądaliśmy, totalne dno. Nie mogliśmy ogarnąć o co w nim chodziło. I każdy dla siebie był wrogiem w tym filmie. Jednak wolę oglądać zagraniczne produkcje.
OdpowiedzUsuńFutro z misia to rzeczywiście porażka. Mi ciężko było przebrnąć przez tą produkcję ;)
UsuńTen czas sprzyja temu aby podziałać w materii, która była przez nas odkładana :) U mnie były to książki spoza tematyki zawodowej, ogarnięcie warsztatu malarskiego i oczywiście filmy. Z wymienionych przez Ciebie tytułów nie znam żadnego ale przyjrzę się im bliżej :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, ten czas kiedy siedzimy w domu dobrze jest spożytkować na rzeczy, na które zwykle nie mamy czasu :)
UsuńNie oglądałam żadnego z filmów, o których piszesz. Na razie też nie mam ich w planach. Jednak - jeśli chodzi o domowe rozrywki - to czasem właśnie sobie coś obejrzę albo poczytam lub pogram.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to znaleźć sobie jakieś zajęcie i się nie nudzić ;)
UsuńTeż bardzo lubię polskie filmy 🙂
OdpowiedzUsuńJednak żadna z Twoich propozycji nie przypadła mi do gustu - ale to tylko dlatego że większość to komedie romantyczne a za tym gatunkiem nie przepadam...
Pozdrawiam
Lili
Wiadomo, każdy lubi coś innego, ja nie cierpię filmów fantastycznych i science fiction, dla mnie te dwa gatunki mogą nie istnieć :)
Usuńjeszcze żadnego z tych filmów nie widziałam!
OdpowiedzUsuńW takim razie pierwsze trzy polecam, może akurat przypadną Ci one do gustu :)
UsuńNie oglądałam żadnego z nich.. Wiem o czym piszesz, też ostatnio wolę lżejsze filmy, nawet jakieś głupkowate :) Ostatnio po raz enty oglądałam ,,Starsza pani musi zniknąć', polecam - chociaż nie polski :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, w ciężkich momentach człowiek ma ochotę oglądać coś lekkiego. Dzięki za polecenie, tak się składa, że tego filmu nie oglądałam ;)
UsuńJa od pracy zdalnej mam wstręt do komputera. ;)
OdpowiedzUsuńWspółczuję :( Mam nadzieje, że niebawem wszystko wróci do normy, czego Tobie jak i sobie życzę :)
UsuńJa oglądałam kilka dni temu 365 dni i miałam wrażenie ze to taki teoche film o niczym :S
OdpowiedzUsuńI masz rację, jest bardzo banalna historia, jednak mimo wszystko da się to obejrzeć :)
UsuńPo tym jak nie spodobała mi się ekranizacja Greya to na '365 dni' chyba się nie zdecyduję. Chyba że kiedyś, z totalnych nudów :)
OdpowiedzUsuńMi Grey także nie przypadł do gustu, jednak jak miałabym wybierać, to myślę, że już bardziej podobał mi się ten nasz polski 365 dni.
UsuńNie przepadam za polskimi filmami chociaż czasami oglądam .nie znam żadnego z tych o których piszesz może obejrzę dzięki te co polecasz. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńMoże akurat któraś z tych propozycji przypadnie Ci do gustu :)
UsuńSłyszałam jedynie o filmie 365 dni, przeczytałam nawet książkę i muszę przyznać, że to straszny gniot (książka a nie film, którego nie oglądałam) ;)
OdpowiedzUsuń