Październikowy Glossybox - Edycja UK

Witajcie!
Święta zbliżają się wielkimi krokami, a co za tym idzie, zakupowe szaleństwo i tysiąc spraw do załatwienia.  
Ja muszę stwierdzić, że większość świątecznych spraw już ogarnęłam, co mnie niezmiernie cieszy.
Teraz czekają na załatwienie już tylko drobiazgi, ubieranie choinki i świąteczne gotowanie.
Ponieważ okres świąteczny jest dla każdego dość intensywny, a do tego dochodzi jeszcze praca zawodowa, w moim przypadku ten czas jest dość napięty i pisanie bloga, niestety, schodzi na dalszy plan. Mam jednak nadzieję, że niebawem trochę zwolnię i wreszcie uda mi się powrócić na bloga z regularnymi postami.
Póki co nadrabiam zaległości i przychodzę do Was z październikową zawartością Glossybox'a.


Październikowe pudełeczko swoim wyglądem nawiązywało do Halloween.
Ja osobiście bardzo lubię, jak Glossybox dba o tego typu rzeczy. Zawsze to fajne urozmaicenie, no i dodatkowa atrakcja dla oka. 

- ILLAMASQUA - Pomadka do ust
Mimo iż opakowanie piękne i firma też dość dobra to kolor raczej nietrafiony. Tak to już czasami jest z tymi kosmetykami kolorowymi. Nie zawsze odcień który nam się trafi pasuje do nas.

Wiem, że zawartość tego pudełka była inspirowana nadchodzącym Halloween i pewnie niektórym ten kolor jak najbardziej przypadł do gustu, jednak jak dla mnie jest to odcień, którego ja na moich ustach raczej nie widzę. Szkoda, bo Illamasqua to dość dobra firma, i chętnie bym wypróbowała ich pomadkę, z tym że raczej w bardziej neutralnym kolorze.
Produkt pełnowymiarowy o wartości £20.

 - SLEEK - Paletka cieni
Paletek tej firmy mam w swojej toaletce kilka, i muszę przyznać, że sprawdzają się one u mnie dość dobrze.
Co prawda cienie, zwłaszcza te błyszczące, mają tendencje do lekkiego osypywania się, jednak nie jest to jakaś wielka tragedia, a przy lekkiej wprawie można temu łatwo zaradzić.

 Paletka która trafiła mi się w październikowym pudełeczku to Au Naturel. Zawiera ona aż 12 odcieni, z których 8 to cienie matowe, a 4 to błyszczące. Jeśli chodzi o ich kolorystykę, to tym razem zespół Glossybox wstrzelił się idealnie, gdyż są to kolory idealne dla mnie.
Produkt pełnowymiarowy £8.99

-THIS WORKS - Nawilżający produkt 3 w 1
Produkty pielęgnacyjne zawsze są przeze mnie mile widziane, więc tym bardziej się cieszę, że taki znalazł się w tym pudełeczku. Z kosmetykami tej marki nie miałam za dużej styczności. Używałam tylko ich kultowego sprayu ułatwiającego zasypianie. Dość dobrze się on u mnie sprawdził, więc liczę, że i ten kosmetyk mnie zadowoli, choć muszę przyznać, że to produktów 2 w 1, czy też 3 w 1, podchodzę dość sceptycznie, a ten produkt właśnie taki jest, gdyż pełni 3 funkcje.
 Maseczka, baza i krem nawilżający w jednym, ma zapewnić naszej skórze rozwieślenie oraz nawilżenie, a także ma łagodzić podrażnienia, wygładzać zmarszczki a nasza skóra po jego użyciu ma promienieć naturalnym blaskiem.  Mimo iż nie jest to produkt pełnowymiarowy, to trzeba przyznać, że próbka którą otrzymałam jest dość duża (20ml, której koszt to £17.50).
Pełnowymiarowy produkt o pojemności 40ml kosztuje £35.

- MUA MAKEUP ACADEMY - Zestaw do konturowania
 Z tym kosmetykiem miałam małą przygodę, gdyż podczas transportu rozświetlacz pokruszył się doszczętnie, co niestety w przypadku produktów w kamieniu zdarza się czasami. Jednak muszę zaznaczyć, że zespół Glossybox'a bez problemu zaakceptował moją reklamację, i po kilku dniach otrzymałam pocztą nowy, nienaruszony kosmetyk.

Zestaw składa się z rozźwietlacza oraz bronzera.
Jednak jak dla mnie to ten rozswietlacz to raczej taki lekki bronzer, który latem idealnie będzie podkreślał opaleniznę.

 Bronzer (odcień medium/dark)  jest natomiast dość ciemny i bardzo dobrze napigmentowany, przez co znacznie lepiej się sprawdzi na cerze ciemniejszej. Przy jasnej karnacji trzeba  nałożyć go bardzo oszczędnie i uważać, gdyż łatwo można sobie nim zrobić plamę.

Jak już wspominałam wyżej, rozświetlacz w czasie transportu uległ uszkodzeniu, więc Glossybox wysłał mi kolejne opakowanie. Był to ten sam kosmetyk z tym że,w innym odcieniu. I tym oto sposobem mam dwa odcienie bronzera. Ten na powyższym zdjęciu to odcień light/medium, który znacznie bardziej będzie pasował do mojej karnacji. 
Produkt pełnowymiarowy  o wartości £5.

- LUNA BY LUNA COSMETICS - Puder sypki
Pamietam, że jeszcze kilka lat temu nie lubiłam używać pudrów sypkich. Obecnie częściej sięgam po tego typu pudry, niż te w kamieniu (chociaż, te ostatnie także bardzo lubię). Jak będzie z tym to się okaże, gdyż jest to puder transparentny, mający formę drobno zmielonego białego proszku, i obawiam się czy też po jego użyciu nie będę wyglądała jak duch. Producent zaleca aby nakładać go beauty blenderem więc być może ta forma aplikacji ma pozwoli nam uniknąć tego typu efektu. Zobaczymy jak to będzie, gdyż pierwsze testy tego produktu dopiero przede mną.
Produkt pełnowymiarowy o wartości £17.


****


W mojej opinii zawartość pudełeczka prezentuje się bardzo dobrze.
Wszystkie kosmetyki są fajne, szkoda tylko, że odcień pomadki nie trafił mi się inny.
Mimo wszystko jednak zawartość uważam za dość udaną i ogólnie rzecz biorąc jestem z niej zadowolona.
A Wy co o niej sądzicie?


Pozdrawiam
:)

Komentarze

  1. Ucieszyłabym się z tej paletki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. paletka jest świetna, moje kolory :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tez nie używam nietypowych kolorów pomadek ale w sumie zobaczyłabym jak to na mnie wygląda z ciekawości :p a ogółem zawartość pudełka całkiem zacna :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Paleta cudna, ale najbardziej urzekł mnie puder. Moje barwy twarzowe uwielbiają transparentny puder, a ten wygląda bardzo ciekawie! Chętnie przeczytałabym jego recenzję. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Już od dawna nie używam żadnych pudrów, a o czymś takim jak Glossybox nigdy nie słyszałam.
    Życzę Ci radosnych świąt.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nowości Kosmetyczne No7

Blog Roku 2013

Zaskakujące Fakty o Wielkiej Brytanii Cz. I