Moja Afryka cz. IV
Witam!!
Po kilku dniach pobytu już na dobre zapoznałam się z zwyczajami panującymi w naszym domu.
Mój dzień zaczynał się stosunkowo wcześnie, zwykle budziłam się ok. piątej, szóstej i leżąc w łóżku wsłuchiwałam się w odgłosy dobiegające z zewnątrz. Najczęściej około godziny piątej na dworze było zwykle jeszcze ciemno, gdyż co mnie bardzo zdziwiło dzień i noc ( w lipcu bo właśnie w tym miesiącu tam byłam) trwa 12 godzin.
Tak więc, ciemno się robiło już około 19. O godzinie 18 przychodził do do naszego domu watchman tzw. ochroniarz który do godziny 6 rano zostawał na zewnątrz budynku i pełnił nocną straż. Jego zadaniem było nie tylko pilnowanie nas ale także, robienie obchodu w celu sprawdzenia czy wszystko jest ok.
Za taką 12 godzinną zmianę strażnik otrzymywał zapłatę w wysokości 2.5 £.
Ponieważ szybko zapadał zmrok, zwykle wcześnie kładłam się do łóżka.
Co wieczór na ścianach i suficie mojego pokoju gekony odgrywały spektakl, latając w te i we wte oraz ganiając się nawzajem.
Z początku ciężko mi było się do nich przyzwyczaić, jednak z czasem nawet je polubiłam.
Pamiętam jednego razu leżąc w łóżku i czytając książkę, nagle usłyszałam przy żaluzjach hałas.
Wstałam w celu zbadania sytuacji. Podchodzę do okna, odsuwam krzesło a tam wielki pająk a obok niego jaszczurka, która podążając za nim narobiła takiego hałasu.
Patrzę i czekam: zje go czy też nie? Gekon się nie rusza jaszczurka też nie.
Mija minuta, dwie trzy a tu żadne ani drgnie.
Myślę: co tu robić? Pierwsza myśl: a jak pająk ucieknie to co wtedy !??
Przecież nie zmrużę oka w nocy. Postanowiłam, że trzeba działać póki pająk jeszcze jest w zasięgu mojej ręki.
Złapałam klapka i wstyd mówić, ale go zatłukłam. Przynajmniej noc miałam spokojną,
Czasami budząc się w nocy widziałam jak malutkie gekony zapuszczają się do mnie na moskitierę.
Oczywiście były po tej zewnętrznej stronie ;).
Mimo, iż niektórym moim towarzyszom ciężko się było przyzwyczaić do tym małych stworzonek ja je bardzo polubiłam. Towarzyszyły mi przez cały mój pobyt w Kenii. Często czytając czy też opalając się nagle pojawiały się koło mnie, nic sobie nie robiąc z mojej obecności.
Jeśli chodzi o większe osobniki to tylko raz udało mi się zobaczyć większą jaszczurkę.
Jedno jest pewne, takiego osobnika wolałabym nie widzieć u siebie w pokoju ;).
A teraz mały przegląd "stworzonek" które spotkałam na swojej drodze podczas mojego pobytu:
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam tego krocionoga idącego po korytarzu naszego domu, narobiłam niezłego rabanu. Zawołałam naszego houseboy"a i kazałam mu natychmiast go usunąc.
Kraby też mi niezłego stracha narobiły ale o tym napiszę w kolejnej części moich afrykańskich przygód.
Pozdrawiam
Mój dzień zaczynał się stosunkowo wcześnie, zwykle budziłam się ok. piątej, szóstej i leżąc w łóżku wsłuchiwałam się w odgłosy dobiegające z zewnątrz. Najczęściej około godziny piątej na dworze było zwykle jeszcze ciemno, gdyż co mnie bardzo zdziwiło dzień i noc ( w lipcu bo właśnie w tym miesiącu tam byłam) trwa 12 godzin.
Tak więc, ciemno się robiło już około 19. O godzinie 18 przychodził do do naszego domu watchman tzw. ochroniarz który do godziny 6 rano zostawał na zewnątrz budynku i pełnił nocną straż. Jego zadaniem było nie tylko pilnowanie nas ale także, robienie obchodu w celu sprawdzenia czy wszystko jest ok.
Za taką 12 godzinną zmianę strażnik otrzymywał zapłatę w wysokości 2.5 £.
Ponieważ szybko zapadał zmrok, zwykle wcześnie kładłam się do łóżka.
Co wieczór na ścianach i suficie mojego pokoju gekony odgrywały spektakl, latając w te i we wte oraz ganiając się nawzajem.
Z początku ciężko mi było się do nich przyzwyczaić, jednak z czasem nawet je polubiłam.
Pamiętam jednego razu leżąc w łóżku i czytając książkę, nagle usłyszałam przy żaluzjach hałas.
Wstałam w celu zbadania sytuacji. Podchodzę do okna, odsuwam krzesło a tam wielki pająk a obok niego jaszczurka, która podążając za nim narobiła takiego hałasu.
Patrzę i czekam: zje go czy też nie? Gekon się nie rusza jaszczurka też nie.
Mija minuta, dwie trzy a tu żadne ani drgnie.
Myślę: co tu robić? Pierwsza myśl: a jak pająk ucieknie to co wtedy !??
Przecież nie zmrużę oka w nocy. Postanowiłam, że trzeba działać póki pająk jeszcze jest w zasięgu mojej ręki.
Złapałam klapka i wstyd mówić, ale go zatłukłam. Przynajmniej noc miałam spokojną,
Czasami budząc się w nocy widziałam jak malutkie gekony zapuszczają się do mnie na moskitierę.
Oczywiście były po tej zewnętrznej stronie ;).
Mimo, iż niektórym moim towarzyszom ciężko się było przyzwyczaić do tym małych stworzonek ja je bardzo polubiłam. Towarzyszyły mi przez cały mój pobyt w Kenii. Często czytając czy też opalając się nagle pojawiały się koło mnie, nic sobie nie robiąc z mojej obecności.
Jeśli chodzi o większe osobniki to tylko raz udało mi się zobaczyć większą jaszczurkę.
Jedno jest pewne, takiego osobnika wolałabym nie widzieć u siebie w pokoju ;).
A teraz mały przegląd "stworzonek" które spotkałam na swojej drodze podczas mojego pobytu:
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam tego krocionoga idącego po korytarzu naszego domu, narobiłam niezłego rabanu. Zawołałam naszego houseboy"a i kazałam mu natychmiast go usunąc.
Kraby też mi niezłego stracha narobiły ale o tym napiszę w kolejnej części moich afrykańskich przygód.
Pozdrawiam
O jeju ile robaczkow. Nie lubię takich stworzonek;-) fajny post.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post, choć nie oswoiłam się póki co z takimi stworzonkami, nie miałam okazji;)
OdpowiedzUsuńCiekawy post :) Ja z takim towarzystwem nie usnęłabym za nic w świecie ;)
OdpowiedzUsuńrobale mnie przerażają w odróżnieniu do tej małej towarzyszki większości zdjęć :) śliczna jaszczureczka :)
OdpowiedzUsuńJaszczurka przepiękna! Kocham takie gady, jednak robali nie cierpię ;p;p
OdpowiedzUsuńPewno bym pacnęła ze strachu ;p
Kraby najlepiej się prezentują na talerzu według mnie, bo w naturze mogą nieźle uszczypać ;p W Hiszpanii jak byłam to właśnie takiego martwego znalazłam i straszyłam koleżanki ;p
Buziaczki
to ostatnie zdjęcie jest bardzo fajne.
OdpowiedzUsuńspodobało mi się :)
Bleee... one sa okropne -,-
OdpowiedzUsuńChyba bym tam umarła ze strachu :)
Dla mnie tylko pierwsze dni były ciężkie, potem się przyzwyczaiłam jednak sympatią do niech nie pałałam ;)
UsuńHehe... fajna przygoda z robaczkami :-P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
o dżizas... ja tak samo zatłukłabym pająka nie znoszę dziadostwa! a gekonki super akurat te jaszczurki z wiadomych przyczyn bardzo lubię ;D
OdpowiedzUsuń